Kronika turnusu - SZCZYRK 2012 - 16.07.2012

16.07.2012 (poniedziałek)
Niby zwykły dzień, a jednak…
Gdy cała obozowa ekipa zaczęła się dopiero rozkręcać, my – pokój 470 – postanowiliśmy wybrać 
się do centrum Szczyrku na zakupy. Nie byliśmy pierwszymi, którzy przemierzyli ten szlak.

Dzień wcześniej uczynili to Marek z Prezesem.
Gdy ten silny młodzieniec wrócił z wypiekami na twarzy, wiedzieliśmy już, że trasa ta do łatwych nie należy. Jednak nie zraziliśmy się tym i zeszliśmy z naszych wyżyn. Do obiadu mieliśmy niecałe dwie godziny, a sama trasa w dół zajęła nam pół godziny. Widząc, że czeka nas jeszcze dwukilometrowa droga powrotna pod górę, stwierdziliśmy, że musimy się streszczać. Zrobiliśmy szybkie zakupy (o ile takowymi można nazwać realizacje zamówień połowy obozu;) ) w najbliższym napotkanym sklepie i udaliśmy się w drogę powrotną. Niby na została ponad godzina czasu do obiadu, ale czas uciekał nieubłaganie, a pchanie wózka pod górę z każdym krokiem stawało się coraz trudniejsze. Co teraz? W takim tempie nie zdążymy na obiad, a może nawet na kolacje… 
W pewnym momencie dogoniła nas grupa nordic walking. Początkowo próbowaliśmy dotrzymać im tempa, jednak szybko panie ze wspomnianej grupy zauważyły, że wspinanie się pod górę stanowi dla nas nie lada wyzwanie i przyszły nam z pomocą. Od tego momentu wózek Adama z nim na pokładzie przekazywany z rąk do rąk widocznie posuwał się do przodu.
Nie wiem co by było gdybyśmy nie trafili na tak fantastycznych ludzi, ale dzięki nim udało nam się dostać do ośrodka na czas.
Po posiłku i podzieleniu się niezwykłą przygodą ze współobozowiczami przyszedł czas na pierwsze wspólne zajęcia, które przygotowała grupa I pod wodzą Marka. Były to zajęcia plastyczne, na których przygotowywaliśmy wachlarze z rysunkami wiążącymi się z obozem i Szczyrkiem. Nie wszystkim przypasowały te zajęcia, ale wszystkie powstałe prace były warte uwagi i niepowtarzalne. Miejmy nadzieję że i wam się one spodobają, gdyż będą one naszą wizytówką na dniach organizacji pozarządowych, gdy wrócimy do Poznania.
Wieczór przebiegł spokojnie i nawet nie zauważyliśmy kiedy się skończył ten dzień pełen przygód…
Pokój 470 (Kasia, Adam, Mariusz)

Komentarze