Kronika turnusu - SZCZYRK 2012 - 14/15.07.2012

Na zdjęciu widoczne jest wnętrze pokoju hotelowego a w nim uczestnicy turnusu rehabilitacyjno-wypoczynkowego w Szczyrku. Na pierwszym planie widać dwie niepełnosprawne dziewczyny na wózkach inwalidzkich - Olgę i Martę, natomiast na drugim planie na krześle siedzi wolontariusz Paweł oraz dwoje niepełnosprawnych Danka (siedzi na kanapie) i Łukasz (siedzi na wózku inwalidzkim). Wszyscy z zadowoleniem spoglądają w obiektyw aparatu.
Uczestnicy turnusu w Szczyrku pierwszy plan od lewej Marta i Olga, z tyłu od lewej Paweł, Danka i Łukasz
Początek

(14/15.07.2012 - sobota/niedziela)
Na ten dzień myślę, że każdy z nas długo czekał, aż wreszcie nastał - właśnie dziś wyjeżdżamy na obóz rehabilitacyjny.
Ale zaraz, zaraz dzień? Nie, tym razem nie dzień, lecz noc była naszym towarzyszem podróży po nową przygodę, która tym razem miała nas spotkać w Szczyrku.
Ale wszystko po kolei...Zbiórka została wyznaczona na godzinę 20:30. Nie wiem, jak to inni znieśli, ale ja nie mogłam się doczekać. Cały dzień nie byłam wstanie znaleźć sobie miejsca i, tak jak parę innych osób, wyruszyłam wcześniej.
Całe szczęście, bo gdy byłam już w tramwaju, zaczęło tak niemiłosiernie wiać i padać, że ludziom wyrywało z rąk parasolki. Jednak nikogo nie zniechęciła ta ulewa i wszyscy stawili się na czas.
Po sprawdzeniu obecności i przemarszu na właściwy peron nastało niecierpliwe wyglądanie
 pociągu.
'Może ten?'
'Chyba z tej strony nadjedzie…'
'Jedzie!'.
Nadjechał zgodnie z planem, punkt 21:34, a wtedy zaczął się wyścig z czasem, żeby wszyscy jak najszybciej wygodnie siedzieli w wagonie, który najpierw trzeba było znaleźć. Mimo, że numer wagonu nie zgadzał się z rezerwacją, w miarę szybko odnaleźliśmy się. Zdziwiliśmy się jedynie tym, że pomiędzy przedziałami nie ma pełnych przegród, w związku z tym całą naszą ekipę można było zobaczyć stojąc w swoim przedziale, co sprzyjało sympatycznym zaczepkom.
Długi czas nie chciało nam się ani trochę spać. Kumulacja wrażeń, radość ze wspólnego spotkania i śledzenie w entuzjastycznym napięciu trasy sprawiły, że cały wagon, mimo późnej pory, tętnił życiem. Jednak po pewnym czasie stopniowo zmęczenie dawało się we w znaki i chyba każdy, oprócz Marcina, choć na chwilę zamknął oczy. A pozycje, w których niektórym udało się zasnąć były niekiedy nie do podrobienia.
Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce zaczynało już świtać. Co to za miejscowość?” – rozległo się po raz kolejny, gdy zatrzymywaliśmy się na kolejnych stacjach.
Pszczyna → Czechowice Dziedzice i... → Bielsko-Biała.
Było około godziny 6:00, gdy dotarliśmy do autokaru, którym następnie z Bielska-Białej dojechaliśmy do naszego ośrodka 'Orle Gniazdo', gdzie na godzinę 7:00 przewidziano dla nas śniadanie.
Gdy tylko przydzielono nam pokoje: najdalej Darek, Grzegorz i Piotr, potem ja z Mariuszem i Adamem, następnie Gosia z Marcinem, Daria z Danką, Agata z Omkiem potem długo, długo nikt, wreszcie Łukasz z Pawłem, Kasia z Moniką, Caro z Tomkiem, Prezes z Markiem, Monia z Agą, pani Gosia z Olgą, a piętro wyżej pani Kasia z Martą - każdy poszedł w swoją stronę. Tyle tylko, że Karo i Tomek jako jedyni musieli zaczekać aż ich pokój zostanie posprzątany, ale dzięki dobroci pani Kieras mieli gdzie czekać.
Ledwo zanieśliśmy walizki do pokoi, czas było ruszyć na pierwsze na tym obozie śniadanie, na którym furorę zrobiła jajecznica. Zjedliśmy, wróciliśmy do pokoi, zaczęliśmy się rozpakowywać, niektórzy się nieco przespali, inni zaczęli zwiedzać ośrodek. W każdym bądź razie szybko minął nam czas do obiadu, zresztą tak samo jak do kolacji, tyle tylko że po południu trzeba było się zjawić na zebraniu, niektórzy, mimo zmęczenia, ruszyli na Mszę świętą, a bardziej obrotne osoby zdążyły jeszcze odwiedzić kilka pokoi.
To był naprawdę długi dzień. Podróż w nocy sprawiła, że sobota zlała się w jedno z niedzielą. Ale to dopiero początek...
A co nam przyniesie jutro? Kto wie…
Najważniejsze, że jesteśmy tu razem.
Kasia

Komentarze

  1. :) Ciekawa jestem co będzie dalej. Pamiętam ten turnus - trafiliście na nieciekawą pogodę i lokalizacja ośrodka była niekorzystna z tego względu, że z dala od miejscowości i na wysokości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz