Pan Tadeusz, Krasnale i Hydropolis - czyli SSPN we Wrocławiu

Czas wakacyjny minął niepostrzeżenie, ale SSPNowiczom wciąż mało atrakcji. Nie zrażeni pogarszającą się aurą, postanowiliśmy ponownie wyruszyć poza teren Poznania. Jako cel wyprawy wybraliśmy Wrocław - Miasto Krasnali.
Nadal testujemy polską kolej. Tym razem na tapetę wzięliśmy Przewozy Regionalne i Spółkę PKP InterCity. Godzina zbiórki 5:30... brrr o tej porze we wrześniu czuć już nadciągającą wolnym krokiem jesień. Zaskakujące! Wszyscy uczestnicy wyjazdu przybyli na czas.
Godzina piąta, minut trzydzieści... Poznań Główny
Zabrakło natomiast... drużyny pomocowej PKP. Lekkie rozczarowanie - no cóż, zdarza się. Godzina naszej zbiórki została przecież PKP podana. Nie mogliśmy czekać w nieskończoność, ponieważ wpakowanie naszej grupki do wagonu zawsze zajmuje więcej czasu niż konwencjonalnym pasażerom. Wiedzieliśmy jednak, że pociąg jest podstawiony na peronie. A tam kolejna niespodzianka - pociąg stoi, w wagonie specjalnie dla nas rezerwacja miejsc, wjazd szeroki, podłoga wagonu na równi z peronem. Super, tylko drzwi wjazdowe do sekcji siedzącej mają 70 cm lub mniej i wózek nie wjedzie. Trzeba poprzenosić podopiecznych. Asysty nadal ni widu ni słychu. Nie czekamy - radzimy sobie świetnie sami. Efekt... sami zobaczcie 😀

Po trwającej około dwóch godzin podróży dotarliśmy do wrocławskiego dworca głównego,gdzie czekali na nas koordynatorzy rajdu - Ola i Kamil. 
Nie śpimy! Lecimy!

Ulicami Wrocławia, mijając Pomnik Anonimowego Przechodnia, Arkady, Galerię Renoma, Pomnik Bolesława Chrobrego, Promenadę  
Pomnik Anonimowego Przechodnia

Staromiejską i na skróty przez jeszcze senny Park Staromiejski, dotarliśmy do Starej Pączkarni. Tu czekała na nas niespodzianka w postaci świeżutkich pączusiów z nietuzinkowymi nadzieniami, o smaku kiwi, banana, maliny, maku. J
eśli będziecie kiedyś we Wrocławiu polecamy skosztować są oryginalne i naprawdę pyszne.
W trakcie spaceru co rusz mijaliśmy figurki krasnali. Każda para wolontariusz+podopieczny wylosowali uprzednio kartki z wizerunkiem krasnala, którego w trakcie wycieczki mieli odnaleźć i zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie.
Dalej czekało nas przejście przez Rynek - musieliśmy dotrzeć do Muzeum Pana Tadeusza. Mieści się ono w jednej z odnowionych kamienic - naprzeciw Fontanny Zdrój. Głównym celem Muzeum jest pokazanie rangi epopei narodowej Mickiewicza w zmieniającej się rzeczywistości historycznej i kulturalnej Europy na przestrzeni ostatnich dwustu lat oraz przybliżenie faktów związanych z życiem autora Pana Tadeusza.

 Muzeum funkcjonuje w nowej odsłonie od 2016 r. Dzięki najnowocześniejszej technologii, przyjaznej młodym odbiorcom i dostosowanej do potrzeb osób z niepełnosprawnościami Muzeum prezentuje żywe dziedzictwo epoki romantyzmu.
W osiemnastu salach, obok klasycznych eksponatów, znajdziecie ich reprodukcje wydrukowane za pomocą drukarek 3D, ponad sto gier, instalacji i prezentacji multimedialnych. Część można dotykać i testować samodzielnie. Tablice, infokioski, gabloty są umieszczone w sposób dostępny dla osób na wózkach oraz opatrzone opisami w alfabecie Braille'a. W kamienicy zainstalowane są dwie windy co umożliwiało sprawne poruszanie się naszej grupy po salach wystawowych.
Na Rynku nabyliśmy pamiątki, zrobiliśmy sobie pamiątkowe fotografie pod fontanną i pominikiem Aleksandra Fredry, jeszcze chwilę pospacerowaliśmy i ruszyliśmy na obiad do Restauracji Bazylia.
Pogoda spłatała nam niestety figla i akurat w momencie gdy mieliśmy do przejścia najdłuższy odcinek pieszy zaczęło regularnie padać. Chwilę odpoczęliśmy w budynku Uniwersytetu Wrocławskiego, popijając ciepłą kawę z automatu i uzbrojeni w nietypowe płaszcze przeciwdeszczowe (nogi podopiecznych zakryliśmy workami na śmieci), ruszyliśmy w dalszą drogę.

Mijając w strugach ulewnego deszczu Bulwary Dunikowskiego i Kaczyńskich, Most Grunwaldzki, stację kolejki Polinki, dotarliśmy do ostatniego punktu wrocławskiej wycieczki - Hydropolis Centrum Nauki i Wiedzy o Wodzie. Pełni entuzjazmu weszliśmy do środka.
A tam... imponująca ekspozycja wszystkiego co związane z wodą.
Ciekawe jest już samo wejście do Hydropolis. Prowadzi przez ścianę wody, którą steruje fotokomórka, przerywająca strumień tak by zwiedzający mógł bez przeszkód wejść do budynku.
Hydropolis urządzone zostało w zabytkowym podziemnym zbiorniku wody czystej, wyłączonym z użytkowania w 2011 r. Jest w 100% interaktywne, posiada liczne instalacje, ekrany dotykowe, stanowiska gier i relaksu, modele ekologiczne, makiety, mapy ukazujące wodę z różnych, fascynujących perspektywTo 9 stref o różnej tematyce oraz sala kinowa z ekranem 360 stopni, prezentująca film o powstaniu wszechświata i życia na Ziemi.
W pomieszczeniach znaleźć można między innymi działające reprodukcje maszyn starożytnych, makiety obiegu wody w przyrodzie, mapę wraków w wodach świata, organizmy żyjące w głębinach oceanicznych. Będziecie mogli nawet zasiąść za sterami batyskafu Trieste, który jako pierwszy zszedł na dno Rowu Mariańskiego, najgłębszego miejsca na kuli ziemskiej. A na koniec odpocząć w strefie relaksu, na wygodnej kanapie z widokiem na ekran przedstawiający wschód księżyca nad oceanem, bądź pozwolić sobie na chwilę kontemplacji nad imponującym posągiem Dawida - symboliczne przedstawienie, tego że ciało człowieka składa się w większości z wody. 

Każda z sal znajdująca się na terenie obiektu jest przystosowana dla osób z niepełnosprawnością ruchową, jedyną niedogodność może sprawiać panujący w większości pomieszczeń półmrok. 

Tyle się działo - pozostało tylko wrócić na wrocławski dworzec i wsiąść do pociągu, który zabrał nas w drogę powrotną do Poznania. Tym razem wagon IC = luksusowo. Zajęcie miejsc bez większych przeszkód. Czas planować kolejną podróż!
 


*Informacje pozyskaliśmy z Wikipedii oraz: 
muzeumpanatadeusza.ossolineum.pl
hydropolis.pl
gazetawroclawska.pl

Komentarze

Prześlij komentarz