Ciągle pada, na zewnątrz szaro i smutno. Aby SSPNowiczów nie dopadła jesienna chandra, postanowiliśmy zaczarować poznańską przestrzeń. Zebraliśmy się pod pręgierzem w centralnym miejscu Starego Rynku i wyruszyliśmy do manufaktury słodyczy Słodkie Czary- Mary.
Uczestnicy spotkania we wnętrzu Manufaktury |
Już od wejścia dało się wyczuć zapach karmelu, z którego jak się później okazało, powstają wszystkie wyroby widoczne w każdym zakątku lokalu.
Zewsząd kuszą kolorowe babeczki, lizaki i cukierki. Rozglądając się z zaciekawieniem spostrzegliśmy, że ściany i meble także ozdobione zostały słodkimi motywami.
Babeczki, lizaki... w manufakturze jest tak kolorowo, że aż palce lizać |
Pani Joasia opowiada o produkcji słodyczy |
Prowadzącą pokaz pani Joanna, przedstawiła nam krótką historię wyrobu słodyczy, w międzyczasie prezentując poszczególne składniki słodkiej masy, po po czym poprosiła abyśmy przyjrzeli się dokładniej procesowi ich powstawania.
I faktycznie zaczęły się czary-mary. Na blat stołu trafił ogromny gar z tajemniczą substancją, którą prowadząca zaczęła energicznie mieszać i wsypując lub dolewając kilka składników. Znad garnka uniósł się wielki obłok gorącej pary i po chwili pani Joasia sięgnęła do wnętrza łopatką ukazując wszystkim masę karmelową, z której powstaną nasze lizaki. Poprosiła wszystkich o umycie rąk i dokładne ich wysuszenie, gdyż inaczej wyroby mogłyby zacząć się kleić do rąk i okazać nieudane.
Kawałki karmelu w trakcie obróbki |
Następnie jednym energicznym ruchem wylała masę karmelową na kamienna ladę i jeszcze całkiem ciepły, przezroczysty karmel rozprowadziła po całym blacie. Podzieliła masę na części i strzykawkami dodała do każdej barwniki: czerwony oraz zielony, całkowicie zmieniając jej barwę. Zdecydowanymi, wprawnymi ruchami rozciągała kolorowe fragmenty karmelu kilka razy składając i napowietrzając wytwór i wydobywając z nich docelowy kolor. Ostatecznie połączyła jednobarwne, kawałki w całość łącząc w jeden sporych rozmiarów walec. Tak powstała podstawa do dalszej pracy uczestników warsztatów.
"A dlaczego takie połączenie kolorów? Jak sądzicie?" - zapytała nas Joanna. Dość szybko znaleźliśmy odpowiedź. To nasze SSPNowe barwy! Każdą z nich znajdziecie w logo Stowarzyszenia. Czyż nie?
Lizak w trakcie obróbki |
Kolejno każdy z uczestników otrzymał cienki kawałek walca, który samodzielnie lub z pomocą wolontariusza, zwinął w kształt ślimaka i wcisnął w środek patyczek, a następnie jak najmocniej rozgniótł powstałą masę nadając jej kształt lizaka.
Atena 'ugniata' karmelową masę nadając jej kształt lizaka |
Udaliśmy się do stołów, przy których rozpoczęliśmy nasze warsztaty. Otrzymaliśmy też dodatkowo czarną, zdobniczą masę o zapachu lukrecji by ozdobić otrzymane kawałki karmelu. Śmiechu było ci nie miara ponieważ okazało się, że ręczne wytwarzanie słodyczy wcale nie jest taki proste. Wymaga zręczności, zdolności manualnych i zdobniczej wyobraźni, a nie każdy z nas takie posiadał.
Praca wre... |
Lecz jak wiadomo w grupie siła - daliśmy radę. Po zakończeniu zdobienia pięknie zapakowaliśmy lizaczki do foliowych woreczków i przewiązaliśmy kolorowymi tasiemkami. Rzecz jasna nasze wytwory wyglądały (jak na nasze możliwości), całkiem profesjonalnie.
Efekt finalny możecie sprawdzić na zdjęciach poniżej.
A jako rekompensatę trudu ręcznych prac otrzymaliśmy paczuszkę przepysznych, pachnących karmelków.
Dziękujemy serdecznie Manufakturze Słodkie Czary-Mary za przemiłe przyjęcie naszej grupy. Będziemy Was bardzo słodko wspominać!
Komentarze
Prześlij komentarz